2015/09/05

Jemy Linz: Street Food Festival

W ten weekend w Tabakfabrik w Linz odbywa się Street Food Festival. Festiwale z tzw. ulicznym jedzeniem są już popularne wszędzie i w końcu dotarły do Linz. Niedawno w porcie w Linz odbył się inny festiwal, ale wtedy nie było mnie w Austrii i nie mogłam w nim uczestniczyć, dlatego ucieszyłam się na wieść o kolejnym festiwalu. Tabakfabrik to stara, już nieczynna fabryka papierosów, w której teraz odbywają się różne kulturalne wydarzenia, jest też bar.


Na festiwal wybraliśmy się wczoraj po pracy, żeby jeszcze trochę skorzystać z tego ładnego, jesiennego popołudnia. Jedna ważna informacja, wstęp kosztuje 5 EUR, co jest trochę dziwne dla ulicznych festiwali, ale przynajmniej w cenie dostaje się lemoniadę. 


Sprawdziliśmy wszystkie miejsca, nie ma ich zbyt wiele, ale każdy znajdzie coś dla siebie.







Wybraliśmy dwa miejsca do jedzenia. Pierwsze to Peruvian Bro's, gdzie zjedliśmy świetną peruwiańską kanapkę z wieprzowiną, cebulą, sokiem z limonki, plastrem pieczonego batata i koleandrą. Kanapka była bardzo soczysta i pełna intensywnych smaków, po prostu świetna. Sprzedawali jeszcze inne jedzenie, ale udało nam się zmieścić tylko po kanapce. Trochę pogadaliśmy z chłopakami, Peruwiańskimi braćmi we własnej osobie, okazało się że food truck to tylko ich hobby, na codzień mieszkają i pracują w Niemczech a w weekendy jeżdżą swoją ciężarówką po całej Europie i sprzedają peruwiańskie jedzenie. Prawdziwa pasja!





Drugie miejsce, w którym zjedliśmy, to Fisch Futter. Wzięliśmy Black Calamari Sandwich, czarną kanapkę z kalmarami, serem cheddar, marmoladą z cebuli, pomidorami i cebulą. Była dobra, ale niestety smak kalamarów nie był zbyt intensywny, bardzo przyćmił go smak jakiegoś majonezowego sosu, który w nadmiarze dodano do kanapki. Również smaku marmolady z cebuli nie dało się wyczuć, a szkoda, bo jeśli faktycznie była gotowana przez 4 godziny tak jak to obiecano w menu, mogła być bardzo smaczna. Poza tym jedzenie było całkiem ok, godne polecenia. Chleb był czarny (barwnik z kalamarów), co wpasowywało się w design tego miejsca. Wzięliśmy również chipsy ze słodkich ziemniaków, smakowały mi chyba bardziej niż sama kanapka. 










Po jedzeniu zostaliśmy tam jeszcze na piwo. Wieczorem atmosfera była lepsza, pojawiło się więcej ludzi i zaczęli puszczać muzykę.

Więc jeśli jesteście w Linz na weekend i chcecie spróbować czegoś smacznego, polecam Street Food Festival w Tabakfabrik. Tylko NIE ZAPOMNIJCIE odwiedzić Peruvian Bro's, mają naprawdę świetne jedzenie.

No comments:

Post a Comment