2015/02/13

Argentyna, mój drugi dom

Mieszkałam już w różnych miejscach, trochę podróżowałam i zaobserwowałam, że do niektórych miejsc przywiązujemy się błyskawicznie, podczas gdy inne pozostawiają po sobie nie więcej niż kilka wspomnień i zdjęć. Nie ma znaczenia, czy przebywamy gdzieś przez dłuższy czas, czy tylko przez kilka dni. Niektóre miejsca po prostu dają ten komfort, że czujemy się w nich tak dobrze jak w domu.

Takiego rodzaju więź łączy mnie z Argentyna. Wciąż nie odwiedziłam wielu miejsc w Argentynie- to ogromny kraj i ciężko go odkryć w kilka tygodni- ale na pewno będę tam wracać i nadrobię te braki. 

Lew morski przed Museo de Arte Contemporáneo w Mar del Plata i plaża w Necochea 

Muszę przyznać, że to ogromna przyjemność pocieszyć się trochę latem podczas naszej zimnej, ponurej zimy, która zawsze ciągnie się w nieskończoność. Zwykle zimą mam gorszy nastrój i wyczekuję z niecierpliwością pierwszych wiosennych promieni słonecznych. Dlatego zawsze się cieszę, gdy mogę o tej porze roku odwiedzić drugą, cieplejszą półkulę.

Mar del Plata


Ale dlaczego mielibyśmy jechać aż do Argentyny, skoro możemy cieszyć się przyzwoitą pogodą w miejscach znacznie mniej oddalonych od Europy? Ten post będzie odpowiedzią na to pytanie.

Argentyna z jej rytuałami, tradycją i kulturalną różnorodnością tworzy wyjątkowe miejsce, które każdy powinien odwiedzić. Są pewne rzeczy, które można zauważyć natychmiast po opuszczeniu lotniska i które zapewnią was, że dotarliście właśnie do Argentyny. 

Przede wszystkim- ludzie. Argentyńczycy to bardzo otwarci, ciepli, mili ludzie. Są bardzo towarzyscy i rozmowni, więc nie bądźcie zaskoczeni gdy na ulicy lub w autobusie ktoś zacznie z wami rozmawiać. Definicja small talk'u w Argentynie znacząco różni się od tej którą znamy. Zapomnijcie o rozmowach o pogodzie. Większość ludzi najprawdopodobniej zapyta, czy już macie rodzinę, ile macie lat i gdzie mieszkacie (przydarzyło się to nam wiele razy!). Nie powinniście jednak obrażać się z powodu tych- czasem dość personalnych- pytań. Taka forma komunikacji jest w Argentynie zupełnie normalna, nawet między obcymi ludźmi. Dla mnie takie relacje są bardzo odświeżające, miło jest w końcu spokojnie między sobą porozmawiać, a nie tylko wymieniać grzeczne, lecz puste słowa. W Argentynie można zapomnieć o formalizmach. Nigdy nie słyszałam, żeby ktoś tu używał formy Pan/Pani. Wszyscy są na ty, wszyscy całują się w policzki na powitanie. Prosto i miło. 

Zanim wybrałam się do Argentyny, znałam ją z dwóch rzeczy- słynnej argentyńskiej wołowiny i tanga. Wołowina to obszerny temat i zasługuje na oddzielny post. Tango to nieodłączna część argentyńskiej tożsamości. Tango ma oryginalnie dość smutny wydźwięk, jest muyzką europejskich imigrantów, którzy niegdyś w Argentynie znaleźli schronienie przed wojną, jednak towarzyszyła im ciągła tęsknota za ojczyzną. W Buenos Aires można zobaczyć ludzi tańczących tango na ulicy (niektórzy robią małe show dla publiczności, inni ćwiczą a jeszcze inni tańczą dla przyjemności). Możesz również odwiedzić miejsce zwane milonga- bar w którym tańczy się tango i grana jest ta muzyka. Tango można jednak usłyszeć wszędzie. Kiedy czekałam na mój samolot powrotny do domu, na lotnisku w Buenos Aires tango odtwarzano z głośników. Jeżeli chcielibyście zapoznać się z tym stylem muzycznym, polecam wam Astor Piazzolla (bardziej nowoczesna odmiana tango, dość rewolucyjna jak na swoje czasy) lub Bajofondo (zespół, który gra electrotango).

Tango show na ulicach Buenos Aires



Kolejną rzeczą, którą zobaczycie wszędzie w Argentynie są ludzie pijący mate. Mate to tradycyjny napój, przypominający trochę herbatę. Przygotowuje się ją poprzez wsypanie suszonych liści yerby (roślina) do specjalnego kubeczka, który nazywa się właśnie mate, i zalanie ich gorącą wodą. Po przygotowaniu mate pije się przez specjalną, metalową słomkę zwaną bombilla. Mate ma bardzo charakterystyczny smak, jest dość gorzka dlatego wiele osób dodaje do niej trochę cukru. Mate to jednak nie tylko napój, ale cały rytuał. Najczęściej pije się ją w gronie rodziny lub przyjaciół. Wszyscy piją z jednego kubeczka, przez jedną słomkę, i przekazują mate następnej osobie w okręgu.

Mate w Argentynie to również bardzo rozwinięty biznes. Prawie wszędzie można kupić yerbę i całe niezbędne wyposażenie. Dostępne są specjalne torby, w których można schować termos, mate, opakowanie z yerbą i bombillę. Można nawet kupić jednorazowy zestaw mate, w razie gdyby zdarzyło wam się zapomnieć swojej mate z domu. Argentyńczycy piją mate dosłownie wszędzie- biorą ją w podróż, piją ją w biurach, na plaży, w parkach. Na każdej stacji benzynowej można znaleźć automat z gorącą wodą do mate. My sami, nawet będąc daleko od Argentyny, często spotykamy się z naszymi przyjaciółmi z Argentyny na mate. To bardzo miły rytuał, który zbliża ludzi do siebie, dlatego bardzo go lubię.

Mate i facturas- argentyńskie bułeczki
Co jeszcze przychodzi mi do głowy gdy myślę o Argentynie? Radość życia. Argentyńczycy cieszą się życiem jak mogą, lubią spędzać czas z innymi ludźmi, są optymistyczni, dużo się śmieją, są głośni, dużo rozmawiają. Nawet gdy czasy nie są łatwe, zawsze starają się patrzeć na dobrą stronę i brać z życia to co najlepsze. Jednak mam wrażenie, że tym co im sprawa naprawdę dużo przyjemności jest jedzenie. Argentyna jest miejscem, w którym można naprawdę dobrze zjeść. Można tu znaleźć tak dużo pysznych rzeczy, że jeżeli to co do tej pory wymieniłam nie przekonuje was to odwiedzenia Argentyny (mało prawdopodobne), powinniście tam jechać chociażby po to, by spróbować tego wspaniałego jedzenia. Na pewno wam posmakuje. Mi smakuje bardzo. Ale na ten temat napiszę więcej w kolejnym poście :)

No comments:

Post a Comment